Terapia par online

Opowiem, jak wygląda z mojej perspektywy praca online z parami, oraz jaka jest specyfika funkcjonowania par w sytuacji obecnego kryzysu. To co piszę o parach, może dotyczyć również pracy z rodzinami, ale nie mam bezpośrednich doświadczeń w prowadzeniu terapii rodzin online.

Terapeuci par i rodzin mają większa trudność w kryzysowym przejściu na pracę online. Tym bardziej warto się przyjrzeć problemom, czekającym na śmiałków, którzy jednak się zdecydują.

Specyfika pracy online z parami

Najpierw o tym, co niezależne od epidemii, czyli jak to było pracować z parą przed koronawirusem.

Dla mnie wyzwaniem było emocjonalne dostrajanie się do pary. Coś, co Minuchin nazywał joininingiem – dołączenie i emocjonalne dostrojenie, które umożliwia najpierw wejście w emocjonalny świat pary czy rodziny, a potem poprowadzenie jej ku bardziej refleksyjnym stanom umysłu. Na szczęście im lepsze łącze, tym sprawa staje się łatwiejsza. Największą przeszkodą były bowiem opóźnienia w przesyle danych, które wprowadzały w błąd neurony lustrzane.

Obawiałem się też, że będzie trudno zapanować nad emocjami pary. O dziwo jednak eskalacje konfliktu zdarzały się rzadziej niż w gabinecie. Zapewne pomysł “panowania” nad emocjami pacjenta jest raczej lękową fantazją terapeuty niż rzeczywistością kliniczną. Fizyczna odległość i słaba możliwość przerwania rozkręcającej się kłótni, o dziwo, działa kojąco. Pacjenci w mniejszym stopniu “zawieszają” się na terapeucie, mniej zapraszają go do bycia “rodzicem/rozjemcą”. W większym stopniu zachowują swoją własną zdolność do kontrolowania konfliktu.

Zaletą pracy z parą w trybie online bywa możliwość (paradoksalnie) bardziej bezpośredniego kontaktu z jej środowiskiem. Wystrój mieszkania, jego wielkość, wybór miejsca na rozmowę, możliwość zapewnienia dyskrecji – to informacje o bezpośrednim otoczeniu systemu, z którym pracujemy. Pacjenci nierzadko witają nas w domowych strojach, czują się swobodniej i zachowują bardziej naturalnie. To pozwala widzieć te aspekty komunikacji, które znikają (jako nie wybrane), gdy pacjent “wybiera się” do terapeuty.

Praca online bywa wyborem par, które same na codzień kontaktują się zdalnie, bowiem mieszkają osobno. W literaturze rozróżnia się dwa rodzaje takich par: LAT (living apart together) – pary mieszkające osobno w niedużej odległości oraz LDR (long distance relationship), czyli pary mieszkające przez długi czas daleko od siebie. Dla nich praca terapeutyczna online z dwóch różnych miejsc będzie naturalnym odbiciem dynamiki relacji. Jeśli terapeuta potraktuje ten dystans nie jako zaburzenie relacji w parze, ale informację o specyfice tej relacji, może korzystać z tego co dzieje się w procesie terapii online jako z informacji przeniesieniowej.

Od strony technicznej warto zwrócić uwagę na ustawienie ciała partnerów. Gdy para znajduje się w jednym miejscu, sposób zaaranżowania przestrzeni jest dla nas komunikatem o relacji (jak daleko od siebie siedzą partnerzy, czy zwróceni do siebie czy do nas). Z drugiej strony może być przeszkodą (np. zwrócenie się ku ekranowi osłabia interakcje w parze). Przydatne mogą być wobec tego strukturalne interwencje w fizyczną przestrzeń – zachęta do tego by usiąść bliżej, zwrócić się ku partnerowi, spojrzeć na niego.

Warto też pamiętać, że w kontakcie online znacznie trudniej jest odczytać z kierunku wzroku, czy ustawienia głowy, do kogo zwracamy się z danym słowem. To wymaga znacznie częstszego określania do kogo mówię, kiedy mówię w liczbie pojedynczej.

Specyfika funkcjonowania par w czasie kryzysu epidemicznego

Oprócz specyfiki kontaktu online z parą, mamy dziś do czynienia także ze specyfiką funkcjonowania pary w sytuacji przedłużającego się kryzysu. Szczególnie konieczność izolacji i przebywania przez długi czas we wspólnej przestrzeni bardzo istotnie wpływa na dynamikę pary.

Mówiąc językiem systemowym mamy wtedy do czynienia z nagłym wyraźnym usztywnieniem granic zewnętrznych systemu. Jak wiemy, wszystkie systemy żywe wymieniają energię i informacje z otoczeniem. O ile wymiana informacji dzięki nowoczesnym mediom może toczyć się nadal dość sprawnie, o tyle wymiana energii jest poważnie utrudniona. Trudniej pracować, a więc sprowadzać do systemu energię potencjalną zaklętą w pieniądzu. Trudniej robić zakupy, czyli sprowadzać substancje uzupełniające potrzeby energetyczne członków systemu. Trudniej sięgać po wsparcie – zwłaszcza dziadków – którzy wcześniej uzupełniali zapotrzebowanie na energię opiekuńczą w systemie.

Bywa też tak, że epidemia rozdziela rodzinę i wtedy pojawia się sztywna granica wewnętrzna w systemie. Trzeba się wówczas zmierzyć z niemożliwością wymiany energii między dwoma częściami systemu, które stają się na ten czas odrębnymi podsystemami.

Inną trudnością jest blokada stabilizujących wpływów otoczenia. Te pary, które stabilizowały swoją relację poprzez czynniki zewnętrzne – wyjazdy służbowe, kontakty koleżeńskie, uprawianie sportu – zmagają się teraz z niedostępnością owych stabilizatorów. Praca nie daje już wytchnienia od trudności w relacji z partnerem, sport trzeba uprawiać samotnie, koleżanki i koledzy są dostępni tylko przez ekran i telefon.

Pary i rodziny mogą potrzebować pomocy w ustaleniu zasad bycia osobno kiedy są stale razem. Nagłemu zaburzeniu uległa bowiem równowaga sił do i odśrodkowych w systemie.

Znajomość Bowenowskich zasad dynamiki trójkątów pozwala widzieć też pewne możliwości. Po pierwsze wirus, jako wspólny wróg, może na jakiś czas zjednoczyć parę we wspólnej walce, odsuwając na dalszy plan trudne aspekty relacji. Po drugie terapeuta, jako ten trzeci, może stabilizować funkcjonowanie pary. W kryzysie ta stabilizacja ma inne znaczenie. Pacjenci potrzebują przetrwać, a nie uzdrawiać relację.

Być może jednak najwięksi szczęściarze właśnie w tym trybie przetrwania odkryją nowe sposoby bycia razem, które uzdrowią ich związek. Kto zaś może im towarzyszyć, ten także szczęściarz.


Photo by Alysa Bajenaru on Unsplash