Czy w psychoterapii online powinniśmy zachować jak najwięcej podobieństw do klasycznej terapii? Moim zdaniem i tak i nie. Kontakt online wymaga przypomnienia sobie, czemu służą poszczególne elementy settingu. Czasem trzeba zmienić formy, aby zachować ich pierwotne funkcje.
W zeszłym tygodniu rozmawiałem z zespołem terapeutów Pracowni Nad Sobą o doświadczeniach prowadzenia terapii online. Pandemia sprawiła, że wszyscy, niezależnie od sympatii czy antypatii do tej formy pracy, przeszliśmy na kontakt online. Dzięki temu mogliśmy rozmawiać w gronie osób przeżywających tą sytuację bardzo różnie i stosujących różne strategie radzenia sobie. Pozwoliło mi to zobaczyć pewne zjawiska w nowym świetle, za co serdecznie dziękuję naszemu zespołowi!
Uświadomiłem sobie między innymi, że zwykle staramy się maksymalnie upodobnić terapię online do psychoterapii prowadzonej w gabinecie. Wydaje mi się to pożyteczną strategią przejściową, redukującą lęk i dającą poczucie bezpieczeństwa. Na dłuższą metę jednak potrzebny jest powrót do źródeł i modyfikacja zasad w taki sposób, by w nowej formie pracy zachować jak najwięcej z potrzebnych w terapii funkcji. Stawia to przede mną wiele pytań o podstawy mojego zawodu. Co jest istotą mojej pracy? Co jest istotą settingu, kontraktu, metody, przymierza, kontaktu terapeutycznego?
Dla jasności podam kilka przykładów form, które zmieniłem, by zachować ich pierwotną funkcję w terapii.
Przestrzeń pomieszczająca
W psychoterapii “klasycznej” fizyczna przestrzeń gabinetu ma ważne znaczenie terapeutyczne – zapewnia stałość, intymność, bezpieczeństwo. Jest przestrzenią pomieszczającą pacjenta – dosłownie i metaforycznie. Ta przestrzeń pomieszcza ciało pacjenta i jego emocje. W tej fizycznej “trzymającej” przestrzeni bezpiecznie mogą pojawiać się takie aspekty doświadczenia, których dotąd się bał, unikał, zniekształcał. Jako terapeuci możemy zadbać o wygodę foteli, właściwą odległość siedzeń, wygłuszenie drzwi, oświetlenie, ciszę i inne elementy pomagające w pracy. Kiedy pracujemy online nie możemy tego zrobić. Możemy za to część tych funkcji zrealizować przez sformułowanie instrukcji dla pacjenta, by zorganizował takie miejsce dla siebie. To bywa trudne, ale jeśli się uda, jest też ważnym doświadczeniem terapeutycznym. Pacjent doświadcza swojej sprawczości w porządkowaniu własnej przestrzeni i jeszcze bardziej niż w gabinecie odczuwa współodpowiedzialność za przebieg i rezultaty terapii. Ja proszę pacjenta o zorganizowanie możliwie stałego miejsca, w którym będzie czuł się bezpiecznie, w którym będzie miał dobre łącze internetowe i pewność, że nikt go nie podsłuchuje.
Sposób siedzenia
Terapeuci mają swoje preferencje dotyczące odległości i kąta ustawienia foteli względem siebie. Wiąże się to ze stylem pracy, temperamentem i paradygmatem terapeutycznym. Jedni wolą kozetkę, inni fotele, jedni siadają na wprost pacjenta, inni nieco z boku. Istotą tych pozycji i ustawień przestrzennych jest ułatwianie kontaktu z tym, co w danej metodzie terapii jest istotne – dla jednych będą to swobodne skojarzenia, dla innych bezpośrednie doświadczenie kontaktu z drugim człowiekiem, dla jeszcze innych zdolność do logicznego myślenia, albo łatwość rozpoznawania doznań płynących z ciała. Ja odkrywam, że pracując online, aby zachować odpowiedni poziom uważności potrzebuję siedzieć na mniej wygodnym, bardziej pionowym krześle. Korzystam też z biurka, na którym rozkładam notatki z poprzednich sesji. W spotkaniu z pacjentem w gabinecie przeżywałbym biurko jako barierę między nami, przeszkadzającą w swobodnym kontakcie. W pracy online wręcz przeciwnie – biurko nie stoi między nami – ono tworzy stabilną podstawę naszego kontaktu.
Kontakt z emocjami
W każdej psychoterapii istotny jest dobry kontakt z emocjami pacjenta. Ważne by pacjent i terapeuta potrafili je rozpoznawać, nazywać, rozumieć. W gabinecie spora część komunikacji emocjonalnej dzieje się automatycznie i poza świadomością. Dzięki temu terapeuci mogą na podstawie własnych emocji w trakcie sesji formułować hipotezy na temat tego, co dzieje się w świecie pacjenta. W spotkaniu online to zjawisko wydaje się słabsze. Nie widzimy całego ciała pacjenta, jego głos słyszymy zniekształcony. Zwykle nie możemy jednoznacznie określić na co pacjent patrzy. Nasz kontakt z jego emocjami jest ograniczony. To, co pomaga mi w pokonaniu tej przeszkody, to częstsze pytanie wprost o emocje i odczucia płynące z ciała w trakcie sesji. Szczególnie ten drugi sposób, czyli pytanie “co się dzieje teraz w pana/pani ciele, kiedy rozmawiamy?” przynosi zaskakująco dobre rezultaty. Pacjenci uczą się rozpoznawać sygnały z ciała, łączyć je z emocjami i rozumieć. To oczywiście dzieje się również kiedy widzimy się w gabinecie, ale kontakt online wymusza pewną modyfikację formy, w jakiej realizujemy tą funkcję.
Powyższe przykłady nie wyczerpują zapewne wszystkich form terapeutycznych, które warto zmienić, by zachować ich pierwotną funkcję. Mam jednak nadzieję, że będą dla Was inspiracją do szukania własnych nowych formuł dla realizacji terapeutycznych celów.
Powodzenia w poszukiwaniach!
Photo by John Baker on Unsplash